Missile
Jebanz pedał
- Dołączył
- 28 Grudzień 2016
- Wiadomości
- 650
- Punkty z reakcji
- 27
- Punkty
- 28
- Wiek
- 125
- Strona internetowa
- kowekvsapap.ru
Myślę, że sporo znajdzie się fanów mindfucków - filmów, które wprowadzają widza w błąd, wymagają by obejrzeć je 3 razy zanim zrozumie się połowę, gdzie występują zwroty akcji wgniatające widza w fotel, często przesiąknięte mrocznym klimatem i atmosferą niepewności. To chyba mój ulubiony typ filmów, ale coraz mniej takich produkcji w ostatnim czasie się pojawia, dlatego polecam abyśmy wrzucali tu swoje propozycje.
W mindfuckach króluje moim zdaniem Aronofsky i jego dzieł w moim zestawieniu będzie najwięcej:
1. Pi - najsroższy z jego mindfucków, najbardziej warty wymienienia. Film w czarno-białej projekcji, bez efektów specjalnych, psychodeliczny, zapadający w pamięć. Raczej nie dla fanów Transformers i Zmierzchu.
2. Requiem dla snu - może wywarł na mnie wrażenie bo oglądałem go chyba jeszcze w gimnazjum, teraz pewnie nie zostawiłby na mnie takiego wrażenia. Wieki go nie widziałem, ale wydaje mi się, że mimo wszystko godny polecenia. Nie jest to typowy mindfuck, bardziej po prostu dramat, od niego radziłbym zacząć przygodę z Aronofskym.
3. Czarny łabędź - wydawać by się mogło, że to film o balecie o dziewczynek, ale to sowita porcja mindfucku. Ciężko mi coś powiedzieć bez zdradzania istotnych fabularnie wątków. Warto obejrzeć.
Inni twórcy:
Memento - film Nolana, ale różni się od pozostałych jego produkcji. Rewelacyjna fabuła, zwroty akcji - nie da się na tym filmie nudzić.
One point zero - film polecony mi przez Infernala, może będzie chciał się wypowiedzieć na jego temat, więc zostawiam to jemu.
Irreversible - nie jestem pewien, czy można to określić mianem mindfucka, ale film po obejrzeniu bardzo długo został w mojej głowie. To raczej mroczny thriller, nakręcony nietypowo, bo od końca.
Wyspa tajemnic - bardzo łagodny mindfuck, o ile tak można go w ogóle nazwać. Co prawda z Di Caprio, ale naprawdę solidne filmidło.
Piękny umysł - również brak tu atmosfery mroku, ale w przyjemny sposób wywija mózg na drugą stronę.
Mulholland Drive - film, który wymaga obejrzenia minimum 2 razy żeby w ogóle cokolwiek zrozumieć. Raczej dla koneserów niż dla przeciętnego odbiorcy. Bardzo dużo symboliki, kilka scen które pamiętać będzie się długo i cholernie pomieszana fabuła.
Polecić mogę jeszcze Mechanika z Christianem Balem, miałem tylko okazję obejrzeć pierwsze 30 minut, ale zapowiadał się przez ten czas na świetnego, mrocznego mindfucka i czekam na okazję żeby obejrzeć go do końca.
Ciekaw jestem Waszych propozycji, szczególnie filmów niszowych, mało znanych, zagranicznych, co by wyłowić takie perełki jak One point zero.
W mindfuckach króluje moim zdaniem Aronofsky i jego dzieł w moim zestawieniu będzie najwięcej:
1. Pi - najsroższy z jego mindfucków, najbardziej warty wymienienia. Film w czarno-białej projekcji, bez efektów specjalnych, psychodeliczny, zapadający w pamięć. Raczej nie dla fanów Transformers i Zmierzchu.
2. Requiem dla snu - może wywarł na mnie wrażenie bo oglądałem go chyba jeszcze w gimnazjum, teraz pewnie nie zostawiłby na mnie takiego wrażenia. Wieki go nie widziałem, ale wydaje mi się, że mimo wszystko godny polecenia. Nie jest to typowy mindfuck, bardziej po prostu dramat, od niego radziłbym zacząć przygodę z Aronofskym.
3. Czarny łabędź - wydawać by się mogło, że to film o balecie o dziewczynek, ale to sowita porcja mindfucku. Ciężko mi coś powiedzieć bez zdradzania istotnych fabularnie wątków. Warto obejrzeć.
Inni twórcy:
Memento - film Nolana, ale różni się od pozostałych jego produkcji. Rewelacyjna fabuła, zwroty akcji - nie da się na tym filmie nudzić.
One point zero - film polecony mi przez Infernala, może będzie chciał się wypowiedzieć na jego temat, więc zostawiam to jemu.
Irreversible - nie jestem pewien, czy można to określić mianem mindfucka, ale film po obejrzeniu bardzo długo został w mojej głowie. To raczej mroczny thriller, nakręcony nietypowo, bo od końca.
Wyspa tajemnic - bardzo łagodny mindfuck, o ile tak można go w ogóle nazwać. Co prawda z Di Caprio, ale naprawdę solidne filmidło.
Piękny umysł - również brak tu atmosfery mroku, ale w przyjemny sposób wywija mózg na drugą stronę.
Mulholland Drive - film, który wymaga obejrzenia minimum 2 razy żeby w ogóle cokolwiek zrozumieć. Raczej dla koneserów niż dla przeciętnego odbiorcy. Bardzo dużo symboliki, kilka scen które pamiętać będzie się długo i cholernie pomieszana fabuła.
Polecić mogę jeszcze Mechanika z Christianem Balem, miałem tylko okazję obejrzeć pierwsze 30 minut, ale zapowiadał się przez ten czas na świetnego, mrocznego mindfucka i czekam na okazję żeby obejrzeć go do końca.
Ciekaw jestem Waszych propozycji, szczególnie filmów niszowych, mało znanych, zagranicznych, co by wyłowić takie perełki jak One point zero.