Infernal
Aktywny użytkownik
- Dołączył
- 1 Styczeń 2017
- Wiadomości
- 381
- Punkty z reakcji
- 35
- Punkty
- 28
- Lokalizacja
- FASZYSTOWSKIE SYGNATURY
Długo miałem te anime na liście do obejrzenia i wreszcie się za to zabrałem, a przed chwilą skończyłem.
Co tu dużo mówić. Epizodyczne anime o dwóch łowcach nagród podróżujących sobie po kosmosie.
Fanem sci-fi nigdy nie byłem, a wręcz stronię od tego gatunku większość czasu, jednakże świat tego anime przemówił do mnie bardzo szybko. Z chęcią podziwiałem kolejne widoki planet skolonizowanych jak i zrujnowanych, jak i wszystkie pięknie wydizajnowane maszyny. Kreska jak na anime z 98 roku jest bajeczna, a techniczne niedociągnięcia pojawiały się bardzo, bardzo rzadko. Soundtrack, niekoniecznie leżący w moich klimatach, jest jednak dopasowany świetnie i stoi na bardzo wysokim poziomie. Wbrew pierwszemu wrażeniu postacie są niesztampowe i szybko wchodzą w głowę. Zaś co do fabuły... Anime jest bardzo, ale to bardzo epizodyczne. Przez całość anime przewijają się praktycznie jedynie dwa główne wątki dwóch postaci, które szczątkowo odsłaniają się tylko w poszczególnych odcinkach. Duża część z nich to po prostu krótkie historie o tym, co nowego przytrafia się bohaterom. Anime nie ma z góry narzuconego tonu, odcinki toczą się naprzemiennie, raz będąc czysto humorystycznymi, a raz grającymi na emocjach. Rozwiązanie ciekawe, jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że bardziej zaawansowana fabuła, spinająca ze sobą całość nieco mocniej, mogłaby dużo więcej zdziałać w połączeniu z wyjątkowo solidną resztą produkcji. Błędem jak dla mnie było rzucenie widza "na głęboką wodę" pierwszym odcinkiem, pokazując dobitnie epizodyczny charakter serii, przez co mi osobiście ponad 2 tygodnie zajęło odpalenie drugiego odcinka.
W każdym razie ciężko mi nie polecić tego anime dla kogoś, kto szuka czegoś lekkiego, co niekoniecznie wymaga od widza ślęczenia przed monitorem godzinami i pochłaniania odcinka za odcinkiem.
Poćta się.
Co tu dużo mówić. Epizodyczne anime o dwóch łowcach nagród podróżujących sobie po kosmosie.
Fanem sci-fi nigdy nie byłem, a wręcz stronię od tego gatunku większość czasu, jednakże świat tego anime przemówił do mnie bardzo szybko. Z chęcią podziwiałem kolejne widoki planet skolonizowanych jak i zrujnowanych, jak i wszystkie pięknie wydizajnowane maszyny. Kreska jak na anime z 98 roku jest bajeczna, a techniczne niedociągnięcia pojawiały się bardzo, bardzo rzadko. Soundtrack, niekoniecznie leżący w moich klimatach, jest jednak dopasowany świetnie i stoi na bardzo wysokim poziomie. Wbrew pierwszemu wrażeniu postacie są niesztampowe i szybko wchodzą w głowę. Zaś co do fabuły... Anime jest bardzo, ale to bardzo epizodyczne. Przez całość anime przewijają się praktycznie jedynie dwa główne wątki dwóch postaci, które szczątkowo odsłaniają się tylko w poszczególnych odcinkach. Duża część z nich to po prostu krótkie historie o tym, co nowego przytrafia się bohaterom. Anime nie ma z góry narzuconego tonu, odcinki toczą się naprzemiennie, raz będąc czysto humorystycznymi, a raz grającymi na emocjach. Rozwiązanie ciekawe, jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że bardziej zaawansowana fabuła, spinająca ze sobą całość nieco mocniej, mogłaby dużo więcej zdziałać w połączeniu z wyjątkowo solidną resztą produkcji. Błędem jak dla mnie było rzucenie widza "na głęboką wodę" pierwszym odcinkiem, pokazując dobitnie epizodyczny charakter serii, przez co mi osobiście ponad 2 tygodnie zajęło odpalenie drugiego odcinka.
W każdym razie ciężko mi nie polecić tego anime dla kogoś, kto szuka czegoś lekkiego, co niekoniecznie wymaga od widza ślęczenia przed monitorem godzinami i pochłaniania odcinka za odcinkiem.
Poćta się.